Osoby inwestujące na giełdzie w zależności do metod, jakimi starają się określić przyszłe losy rynku możemy podzielić na trzy grupy.
Inwestorzy techniczni, fundamentalni i intuicyjni. O ile na temat ostatnich nie warto za długo się rozpisywać, gdyż suną oni po równi pochyłej w kierunku klęski, tak już dwa poprzedzające nurty zdecydowanie mogą się pochwalić znacznymi osiągnięciami w tej branży. Zdecydowana większość, przynajmniej z rynku terminowego wywodzi się z nurtu Analizy Technicznej. W Polsce funkcjonuje wiele firm, specjalizujących się w edukowaniu przyszłych inwestorów. Na ich szkoleniach, prezentowane są różne metody, tak by uczestnik mógł wybrać stosowną metodę pod swój charakter. Niestety trenerzy, pochłonięci prezentacją przeszłości, umacniając przekonania ucznia zapomnieli zdać sobie sprawę z ułomności metod uczonych przez siebie.
Skupieni na własnych oczekiwaniach i wizerunku w internecie rozmijają się z oczekiwaniami absolwenta. Przekazują metody, jedna po drugiej jednak lwią część pracy pozostawiając uczestnikowi szkolenia. Rodzi to masę, która zostawiona sama sobie i zmuszona do inwestowania po prawej stronie wykresu, czyli już nie jak na szkoleniu na danych historycznych tylko w żywiole, jakim jest giełda, zmaga się w nierównej walce. Tak! Oni nie inwestuje, ale walczy o przetrwanie. Stwarza to ogromne negatywne emocje, poczucie stresu, niezadowoleni i w konsekwencji prowadzi do znacznego osłabienia organizmu na wszystkich płaszczyznach.
Niestety wszyscy „praktycy” zapomnieli o okresie świadomej kompetencji i starają się przekazać młodemu adeptowi informacji z własnego poziomu. Można to porównać, do posadzenia niemowlaka za kółkiem samochodu… Nawet nie ruszy z miejsca.
Bazując na własnym doświadczeniu, miałem okazję przecierać powyższe szlaki. Jak wielu, zostałem rzucony w nurt wojaży rynkowych i jak niewielu do dziś pozostaje na rynku będąc czynnym inwestorem. I jedyne, co mi się nasuwa, to to, że moja przygoda z giełdą mogłaby wyglądać inaczej gdyby ktoś przemyślał materiał, jakim się ze mną dzieli. Przyjrzyjmy się nieco metodom najbardziej spopularyzowanym na naszym rodzimym rynku edukacyjnym. Mam na myśli teorie fal Elliotta oraz Metodę Fibonacciego. Fundamentem Metody Fal Elliotta jest założenie, ze rynek porusza się falami, które następują po sobie w sprecyzowanych ścisłych sekwencjach. Na ich podstawie, można starać się przewidzieć przyszłe ruchy rynku i w oparciu te informacje, można przewidywać wykształcenie się dołków lub szczytów rynkowych. A od takich założeń, w niedoświadczonych rekach dzieli nas, już tylko krok do bankructwa.
Kolejna mocno spopularyzowana metoda, Poziomy Fibonacciego. W odróżnieniu od swojej poprzedniczki, ów metoda, stara się zawczasu przewidywać już konkretne poziomy, w które podąża rynek. Brak tym metodom kompleksowości, a ich nadmierna obfitość teoretyczna może powodować zagubienie adepta.
Drogi czytelniku, nie zrozum mnie źle. Mam naprawdę dobre zdanie nt. obydwu metod, ale jedynie w rękach doświadczonego inwestora. To, co najbardziej, może dać ci siwe znaki to pewne programy, jakie zainstalujesz sobie w głowie. W myśl intencji, że choroba XXI wieku nie jest już rak, ale MYŚL KONCEPCYJNA, tak błędnie dostarczona informacja, może źle pokierować Twoimi ruchami kreując przyzwyczajenie łapania szczytów i dołków w konsekwencji, czego możesz ponieść mocne straty na giełdzie. Tym samym tracisz możliwość wykształcenia cierpliwości, tak potrzebnej w tym zawodzie.
Oczywiście, niektórzy mogą mi zarzucić, że przecież jest oddzielny tom, w którym opisane jest wszystko na temat zajmowania pozycji i metody jej obrony. Jednak, ponownie trud odnalezienia i spasowania tego ze sobą pozostaje po stronie ucznia.
Dlaczego mimo znajomości teorii rynkowych dalej tracisz pieniądze?
Z pomocą miała przyjść technologia XXI wieku, wszechobecna komputeryzacja. Poczynając od domorosłych informatyków aż po sztaby ludzi pracujących dla dużych korporacji, w każdym zakątku świata pracują coraz to nad nowszymi cybersystemami, które na mocy wgranych parametrów rynkowych miałyby podejmować decyzję o zajmowaniu pozycji na giełdzie. Rola inwestora miałaby się ograniczyć jedynie do wypłacania pieniędzy. Chyba nie muszę mówić, że odkrycie takiego systemu uczyni z giełdy prywatny bankomat dla jego posiadacza i z przyczyn oczywistych będzie to niedostępne dla nikogo innego jak dla właściciela. Podsumowując, jeśli uważasz, że w ramach abonamentu otrzymasz możliwość korzystania z takiej technologii to jesteś w wielkim błędzie.
Pozostaje Ci nic innego, jak świadomie pokonać drogę rozwoju Inwestora Giełdowego.
Inwestując będziesz odnosił sukcesy, ale również nie ominą cię słabsze momenty na rynku. Pracując z rynkiem, zaczniesz dostrzegać i rozumieć pewne prawa rządzące, o których wcześniej wiedziałeś, ale wydawały ci się oklepane i nie przykładałeś do nich większej uwagi. Podczas podsumowań na koniec każdego tygodnia, czy na zakończenie każdego miesiąca zaczniesz dostrzegać, że na giełdzie wcale nie musisz być cały czas, a pieniądze i wiedza nie są jedynymi aktywami, które pomagają w inwestowaniu. Zobaczysz, że te wszystkie istotne teorię i powiedzenia sprowadzają się to Siły Trendu.
Siła trendu w żadnej innej metodzie nie jest tak ujęta jak w Metodologii, PRICE ACTION.
Price Ation w tłumaczeniu na język Polski CENA w Ruchu/w Akcji. Jest to metodologia eliminująca około rynkowy szum medialny i minimalizująca wszelkiego rodzaju rozpraszacze jak wskaźniki techniczne czy oscylatory. Posiada sztywne zasady, które bardzo stanowczo nakreślają wszystkie elementy konieczne do zajęcia pozycji na rynku. Jej ogromnym atutem jest fakt, że nie posiada elementów elastycznych, czyli takich, które inwestor może interpretować na kilka sposobów. Sztywne ramy i reakcja na aktualną sytuację rynkową nie powodują przedłużania strat, w wyniku nadziei na zwrot sytuacji. Umysł inwestora, na każdym etapie jego rozwoju inwestycyjnego, stwarza kreacje przyszłości, jakie mogą mieć miejsce. Stanem tym, inwestor może sobie tłumaczyć, dlaczego jeszcze w tym momencie, kiedy ponosi stratę rzędu 15% kapitału na pozycji jeszcze nie zamyka pozycji. Działa to również w drugi sposób, czyli wieczne myśli o tym, że już drożej być nie może i należy realizować zysk. Dobrze wyszkolony INWESTOR TECHNICZNY inwestuje, wykorzystując emocje rynku i zabezpieczając się przed katastrofalnymi stratami. Fakt o tym, czy rynek jest przeszacowany czy nie uwidoczni nam CENA. Kompleksowość Price Action powoduje, że wszyscy Ci którzy mimo doświadczenia nadal nie mogą uporać się z problemami natury emocjonalnej czy nawet technicznej inaczej spojrzą na giełdę. Przy odpowiedniej pracy na tej metodzie wykreują w sobie nawyki konieczne do perspektywicznego zarabiania na giełdzie. Tylko Sztywne i bardzo rygorystyczne zasady mogą wyeliminować błędne nawyki. Te same zasady, bardzo mocno wesprą nasz system decyzyjny.
Dlaczego tego nigdzie nie uczą?
Ponieważ nasz rynek edukacyjny opanowali marketingowcy, którzy szukają wiecznych klientów na swoje usługi. Nie rozumieją podstawowych elementów zawodu Inwestora czyli Suwerenności i Indywidualności.