„Odrób w końcu pracę domową”! Droga Inwestora.

Jak wygląda aktualnie świat pieniądza? Najłatwiej wyobrazić go sobie można, jako ogromne wiatrowe fronty pieniężne, poruszające się w dynamicznym pędzie wokół naszej planety.

W erze „pieniądza elektronicznego” w nanosekundach miliardy funtów, dolarów, franków zmienia właścicieli. Ewidentnym „ekranem” wizualizującym ten proces jest monitor notowań cen akcji, kontraktów i jeszcze wielu innych instrumentów finansowych. Pod naporem reklam w społeczeństwie obywatelskim pojawiła się moda na zarabianie dodatkowych pieniędzy przy pomocy instrumentów giełdowych. Ładnie mamy przedstawione pierwsze kroki, gdzie założyć konto i w zasadzie w tym momencie zaczyna się nasz start na giełdzie. W zależności od źródła informacji na temat dostępnych możliwości inwestycyjnych zaczyna się gehenna.

Z chwilą, gdy przysłowiowy Kowalski zaczyna przygodę z rynkiem kasowym, jego gehenna znacząco może się wydłużyć, ale jeśli zechce we własnych inwestycjach skorzystać z dźwigni, korzystając z instrumentów terminowych niczym żaba wrzucona do wrzątku po mocnej i dynamicznej stracie nabawi się awersji do rynku i do inwestowania.

Musisz to sobie od razu na początku uświadomić, że na rynku w dłuższej perspektywie nie ma ludzi przypadkowych. Giełda nie jest kasynem, w którym jeśli masz szczęście, to trafisz jackpota i w jedną noc z 1000 usd staniesz się milionerem. Tego na giełdzie nie ma, koniec kropka.

Każdy, kto chce żyć i pomnażać swój majątek na giełdzie musi mieć umiejętności lub prywatnego doradcę. Logiczne rozumowanie, wyniesione z domu rodzinnego, w ogóle nie przydaje się podczas rynkowych zmagań. I o ile, ludzie są w stanie pogodzić się z tym, że bez odpowiedniej edukacji nie zrobią kariery w wybranym zawodzie, tak już zawodu tradera najwyraźniej nie traktują poważnie i wydaje nam się, że tanio kupić i drogo sprzedać, to każdy „głupi” potrafi. Ileż prawdy jest w tym starym przysłowiu. W wyniku takiego myślenia, głupi człowiek trafia na rynek, przekonany o swojej indywidualności przyłącza się do mas, pędzanych po krainach popytu i podaży. Skubany niemalże na każdym etapie inwestycji, wytrwa do momentu, w którym albo zabraknie mu już gotówki na koncie, albo energii po kilku nieprzespanych nocach z rzędu.

Wśród tych mas trafiających na rynek, znajdą się też tacy, którym się uda odnieść sukces. Potem się będzie o nich mówiło, że są geniuszami inwestycyjnymi, wypierając ze świadomości ogółu, że Oni również mieli do wyboru, ślepy traf lub dyscyplinarny nakaz edukacji.

Podjęcie decyzji o trudzie uzyskania niezbędnych informacji, służących do poruszania się po parkiecie giełdowym, to dopiero początek przygody inwestycyjnej. Jeśli ktoś będzie bystry, w końcu osiągnie najwyższe laury. Reszta pozostanie w szarym końcu.

Drogi Czytelniku! Chcę Ci przekazać jedną najważniejszą sentencję, jaka tyczy się giełdy i inwestowania. Otóż na rynku inwestycyjnym nie ma miejsca na graczy przeciętnych. W myśl powiedzenia „Wszystko albo Nic”, na dłuższą metę – albo zarabiasz i pławisz się w luksusach, albo przyciągasz nieuniknione i ostatecznie tracisz wszystko. Smutne, ale prawdziwe.

Więc po pierwszej selekcji (czyli pierwsze transakcje i stratne pozycje, rynek wymiata 85% tłumu), zostają Ci, którzy w taki czy inny sposób uświadomili sobie, że bez odpowiedniego przygotowania, lepiej tę branżę omijać z daleka. Kolejnymi elementami, jakie będą eliminować chętnych, będą ich własne słabości. Głównie: lenistwo i brawura w podejmowaniu decyzji.  Tak kolejny odsetek polegnie.

Ci co zostali, czeka ich czas gehenny. Teoretycznego „kołowania” w miejscu. Jest to okres naprzemiennych strat i zysków. Okres testowania metod i tworzenia indywidualnego profilu inwestycyjnego. Podkreślam indywidualnego, ponieważ nie ma dwóch inwestorów, którzy by mieli jednakowe wyniki inwestycyjne.

Przed nimi ostatnie najtrudniejsze zadanie. Musimy z głowy wyrzucić błędne programy, jakie nabyliśmy w środowisku. Wiedz, że nikt nie rodzi się inwestorem. Nabywamy cechy od ludzi z naszego środowiska, często nawet niewiedząc o tym. Decydując się na inwestowanie, powinieneś zapoznać się z prawami panującymi w tym świecie i jak najszybciej je zaakceptować. Nie ma tam miejsca na niezdecydowanie, nadzieję, poleganie na zdaniu innych czy nagminnie wykreowane przez społeczeństwo lenistwo. Miejsce społecznych zachowań zajmuje dyscypliny i cierpliwość.  Jednym słowem, z naładowanego emocjami adepta  stajemy się profesjonalistą. Do każdej inwestycji podchodzimy indywidualnie, mając określone standardy, czyli sztywne ramy w granicach, których się poruszamy. Nie zostawiamy miejsca na nadzieję. Ruch musi być przemyślany i zaplanowany w każdym szczególe. Każda słabość, momentalnie może być wychwycona przez rynek i obrócona na naszą niekorzyść. I dlatego właśnie Zawód Inwestora Giełdowego jest tak dobrze gratyfikowany i tak bardzo pożądany przez ogół. Kiedyś Michał Anioł powiedział na temat swojej twórczości – „Ludzie by się nie zachwycali moją twórczością, gdyby wiedzieli ile czasu kosztowało mnie jej wykształcenie”

W naszym konsumpcyjnym społeczeństwie, poza negatywnymi informacjami, co jakiś czas, pojawia się wzmianka na temat jakiejś pozytywnej jednostki, która osiągnęła sukces. Rzadko się zastanawiamy nad drogą, jaką ta osoba musiała przejść. A nawet, jeśli mówi się nam wprost, to i tak tego nie rozumiemy, ponieważ zrozumienie zależy od programów, jakie mamy wgrane w naszych głowach. Zwykłemu obywatelowi nie mieści się w głowie, jak można coś robić i nie mieć pewności wynagrodzenia za pracę i dlatego biura maklerskie kreują wizerunek łatwych pieniędzy.

...
Loading